Krutynia

Jestem za oczywiście to niecałe 2 euraki

Hubert napisał:

jestem za

jestem za a nawet przeciw;

a powaznie to jestem ubezpieczony juz takze nie widze potrzeby; mozecie mnie nie liczyc, jezeli mam sie tym wylamaniem pokrzyżować jakies plany to mówcie...

nie znam sie na ubezpieczeniach, ale jak ktos pracuje to jest ubezpieczony chyba nie...

--
Piotr

Z ubezpieczeniem nie jest tak dobrze.

Studiując mogłeś wykupić ubezpieczenie bodajże 25zł za semestr albo rok już nie pamiętam i ono opiewało na kwotę 100tys złotych.

Natomiast pracując i opłacając ZUS masz ubezpieczenie zdrowotne, które Ci gwarantuje prawo do bezpłatnej opieki w razie wypadku. Jak to wygląda to wiem, na przykładzie mego brata, który w górach zimą zwichnął obojczyk. W ramach "bezpłatnego ubezpieczenia" (około 150zł miesięcznie w ramach składki na opiekę zdrowotną) oferowano mu nałożenie mu gipsu twardego na prawie całą klatkę na 4 tygodnie. Dopłacił 500zł z własnej kieszeni i nałożyli mu elastyczny gips, co pozwalało mu po kilku dniach już wrócić na stok [na łagodne zjazdy, bez dużego obciążania ramienia] . a po 2 tygodniach został ten bandaż zdjęty i mógł wrócić do pracy.

Niektóre firmy mają wykupione dodatkowe ubezpieczenie, które gwarantują ubezpieczonemu dodatkowe odszkodowanie (pieniądze na rękę) za wypadek, ale który zdarzył się na terenie zakładu, bądź (nie wszystkie umowy) w drodze do pracy.
Kolega mi opowiada, że jak jeżdżąc samochodem służbowym nawet w weekend, dostał instrukcję, że w razie wypadku nawet z jego winy pierwsze co musi zrobić to telefon do przełożonego, żeby ten mógł wpisać jego wyjazd jako firmowy (do klienta, po towar etc), gdyż wtedy firma i on [w razie uszkodzeń ciała] dostaną odszkodowanie.

Osobiście nie mam dobrych wspomnień z odszkodowań (strasznie niskie odszkodowanie), ale wydaje mi się, że 6zł to nie jest dużo a później w razie czego tfu tfu ta stówka przyda się chociażby na bilety do "bezpłatnego" (opłaconego z twojej miesięcznej składki płacy) lekarza lub tfu tfu 10tys dla rodziny w razie śmierci.

Jako uczestnik wypadku, w pojeździe poszkodowanego za trwałą bliznę na twarzy i martwą jedynkę dostałem 30zł, nie zwróciło się za bilety, gdyż wypadek zdarzył się w innym województwie i na badania komisji lekarskiej musiałem jechać 300km, nie mówiąc już o kosztach półrocznej rehabilitacji żuchwy. A mój kolega z tego samego ubezpieczenia dostał 900zł za złamaną rękę (proste złamanie kości przedramienia), ale mimo tego mam nadzieję, że przez 15 lat trochę w tej kwestii się pozmieniało.

Kolejna sprawa, płacąc teraz 6zł, odciążam moich rodziców. W razie tfu, śmiertelnego wypadku firma ubezpieczona zobowiązana jest wypłacić naszym rodzicom 10tys złotych. Akurat tyle ile kosztuje pogrzeb w Polsce. Miesiąc temu zmarł mój dziadek i moi rodzice na  koszty związane z pogrzebem wydali 9 tysięcy złotych, a pochówek był na cmentarzu na podupadającej wsi, gdzie "miejsce" kosztuje 500zl a nie 2,4 tysiące (obok w większej wsi kosztuje 1.5tys) , gdzie za wykopanie dołu człowiek wziął 500zł a nie 1500, gdzie stypa odbyła się w domu zmarłego a nie w sali w zakładzie pogrzebowym za 2,3 tysiące. Oczywiście ZUS jest zobowiązany do wypłacenia około 5 tysięcy zasiłku pogrzebowego, ale jak się dowiedzieliśmy od firmy pogrzebowej jak w marcu dostaniemy, dziadek umarł w czerwcu, to będzie szybko.

Trochę długi ten post, ja nikogo nie namawiam do niczego, ale wydaje mi się, że 6zł to mało, ale zawsze jakieś zabezpieczenie dla nas, naszej rodziny.

Na towarzyskich (nie widoczne dla gości) zamieszczę telefon do Kasi, aby smsem przesłać następujące dane, imię, nazwisko, adres zameldowania, adres zamieszkania, pesel.

Kasia D. napisał:

Ubezpieczyłam już chętnych:))

a zdążysz jeszcze Gosię od nas ubezpieczyc? Będę wdzieczny w Jej imieniu;

--
Piotr